Początek września tego roku na pewno dobrze zapamięta marka Brand24, która oferuje narzędzia monitoringu treści w Internecie (jego użytkownicy mogą śledzić wzmianki w sieci na temat swoich firm i dzięki temu łatwiej wchodzić w interakcje ze swoimi klientami). Ostatnie perypetie z Facebookiem i Instagramem pokazują, że biznesu zbudowanego na solidnych fundamentach nie skruszy zablokowanie kont w social mediach.

Kryzys – który okazał się być bardziej wizerunkowy niż biznesowy – rozpoczął się od  tekstu opublikowanego w amerykańskim piśmie Business Insider. Brand24 został zestawiony z aplikacjami o etycznie wątpliwym działaniu, które zbierają w niedozwolony sposób dane dotyczące lokalizacje użytkowników Instagrama albo zapisują instastories, które z założenia mają być dostępne jedynie przez dobę.

„W tym sąsiedztwie pokazano nasz mechanizm wyszukiwania publicznych wzmianek po hasztagach” – wyjaśnia w poniższym wideo Michał Sadowski, CEO Brand24.

Przerwa dla Brand24 na Facebooku

W takiej sytuacji zarządzający Facebookiem nie czekają na wyjaśnienia sytuacji, a blokują „podejrzane” profile. Tym samym blokada powędrowała do Brand24, a także prywatnych kont Michała Sadowskiego na Facebooku i Instagramie. A że oficjalnego stanowiska Facebooka w tej sprawie na razie brak, trudno powiedzieć, kiedy Sadowski dostępy odzyska.

Krótko po blokadzie kont portal Stockwatch doniósł, że sytuacja znalazła odzwierciedlenie na giełdzie.

Na szerokim rynku skalą przeceny wyróżnia się Brand24 (…) We wtorek kurs akcji dostawcy oprogramowania analitycznego służącego do monitorowania treści w Internecie spada o ponad 22 proc. do 28 zł, co jest nowym historycznym minimum.

Pojawiła się informacja, że akcje Brand24 potaniały o 15,8 proc. do 30,30 zł.

I tutaj, zamiast prognozowania, co jeszcze niekorzystnego mogło się wydarzyć w sprawie Brand24, warto pokazać informację, która rzuca inne światło na całą sytuację.

Każdy z nas wie, jak łatwo dziś opublikować w sieci cokolwiek, również niesprawdzone informacje. Pomijając już kwestie jakości researchu, który do tekstu zrobił dziennikarz Business Insider, każda firma może znaleźć się w podobnej sytuacji – niezależnie od branży i wielkości.

Prawdopodobnie nie warto tracić swoich sił na oskarżenia w kierunku Facebooka, który postępuje zgodnie ze swoimi standardami. Natomiast na pewno warto zadbać o to, by jak najwięcej ruchu, który mamy na stronie swojej firmy, było organiczne. Na przykładzie Brand24 widać również, jak duże znaczenie ma Google Ads (na powyższej grafice to pozycja „google cpc”). Potwierdzają to słowa Sadowskiego:

„Całe wydarzenie jest bardziej bolesne dla mnie personalnie niż dla firmy, bo fan page Brand24 nigdy nie generował więcej niż 1% ruchu, jaki trafiał do naszego lejka sprzedaży, więc to nie jest problem dla firmy, to był kanał bardziej brandingowy”.

Strefa Inwestorów za PAP Biznes podaje, że spółka do tej pory nie otrzymała oficjalnego stanowiska Facebooka, do którego mogłaby się odnieść. Aktualnie wyniki z Facebooka i Instagrama są dla klientów Brand24 wyłączone.